Dlaczego psa w przestrzeni miejskiej powinno się trzymać na smyczy?
W związku z licznymi obserwowanymi przeze mnie sytuacjami, które przydarzyły się moim bliższym i dalszym znajomym psiarzom, postanowiłam przekonać wszystkich mających już psiaki, ale przed wszystkim planującym zakupić szczeniaczka, do bezwzględnego używania smyczy na spacerach.
Psy nawet tej samej rasy różnią się od siebie charakterem diametralnie. To nie ulega wątpliwości. Posiadając zróżnicowane do granic możliwości stadko psów mam tego dużą świadomość. W dodatku miałam już wiele skrajnych sytuacji psio-ludzkich w obszarze trzymania psa na smyczy bądź luzem, iż z pełną stanowczością stwierdzam, że spacery z psem na smyczy w mieście lub strefie miejsko-wiejskiej są konieczne. Przyczyna jest prosta: BEZPIECZEŃSTWO. Zarówno nasze jak i psa. Ignorowanie tej zasady może się fatalnie skończyć i proszę mi wierzyć – prędzej czy później każdy lekkoduch spuszczający psa ze smyczy doświadcza przykrych konsekwencji swego podejścia. Czy nie lepiej ich unikać?
Dlaczego warto zachować przezorność i spacerować z psem na smyczy :
* Kontrolujemy zachowanie naszego psa,
* Pies jest bezpieczniejszy, gdyż nasza reakcja na nieoczekiwaną sytuację jest natychmiastowa np. pojawienie się agresywnego psa, przestraszenie się huku, nagła ucieczka psa za kotem itp.,
* Smycz wymaga od nas minimalnego choćby kontaktu z psem czyli wzmacnia relację,
* Pies uczy się, że powinien zawsze być blisko nas i „nie opłaca” się od nas oddalać.
To są najważniejsze aspekty, które powinny przekonać każdego właściciela psa do smyczy. Jest oczywiście sporo ludzi, którzy mają bezwzględnie posłuszne psy, odwoływalne w większości przypadków. Nie oszukujmy się jednak, jeśli nie jesteś mistrzem obedience czy też doświadczonym szkoleniowcem, nie powinieneś zakładać, że Twój pies jest wyjątkowo posłuszny wobec Ciebie. A sytuacji, w których wystawi swoje posłuszeństwo wobec Ciebie na próbę każdego dnia może być wiele. Z resztą lepiej zapobiegać niż później leczyć.
Wszystkim staram się powtarzać, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wielu sytuacji dnia codziennego na spacerze z psem i dlatego zapinamy psa na smycz. Wielu oponentów ulega złudzeniu, że pies się nie wybiega przecież, że ciągle jest na uwięzi albo że to takie „straszne dla biednego pieska”. Owszem na czas aktywnej zabawy z psem, ćwiczeń możemy psa spuścić ze smyczy, jednak jeśli umiemy nad nim zapanować. Jeśli pies zawołany do nas wraca i jeśli my kontrolujemy co się dzieje wokół nas.
Niestety bardzo dużo osób bagatelizuje te zasady, nie mając kontroli nad psem. Wtedy nie trudno o tragedię. Zawsze możemy spotkać psa agresywnego czy też stroniącego od kontaktów z innymi psami. Psy też bronią swoich zasobów czy też w stadzie zachowują się zupełnie inaczej przeważnie broniąc je przed intruzami. Już nie wspomnę o sytuacji kiedy pies puszczany jest luzem przy ruchliwej ulicy. Zawsze może zainteresować go coś po drugiej stronie i pies trafi pod koła samochodu.
Mi samej wiele razy przydarzyło się, że ni stąd ni zowąd pies wyrósł przede mną, gdy ja miałam swoje na smyczy. Nie łatwo jest wtedy opędzić interesanta, a co gorsza gdy ten wcale nie zachowuje się przyjaźnie. Nie wspominam o sytuacji, gdy pies idzie z właścicielem i nic a nic nie robi sobie z jego przywołania.
Raz miałam bardzo drastyczną sytuacje, gdy spacerowałam z psami, dzieckiem z rowerkiem w parku miejskim (bardziej lasku). Dziecko miało około dwóch lat, a ja jeszcze 3 psy (jrt).
Niespodziewanie podbiegł do nas pies w typie husky (łeb miał dwa razy taki jak głowa mojego syna), raczej mało przyjaźnie nastawiony i do psów i do dzieci. Oczywiście właściciela ani widu ani słychu � naprawdę cieszyłam się, że mam psy na smyczy, bo mogłam jeszcze jakoś zapanować nad sytuacją. Cudem przegnałam natręta, ale było bardzo blisko niemiłego zakończenia. Przyznam szczerze, że takich sytuacji było masę i zazwyczaj nie przebieram w środkach, aby uniknąć niemiłej konfrontacji.
Uczmy psy od szczeniaczka chodzić na smyczy i bezwzględnie pracujmy nad przywołaniem. Zawsze starajmy się być atrakcyjniejsi od otoczenia nagradzając za każdy kontakt i przyjście do nas. BEZWZGLĘDNIE nie puszczamy szczeniaka ze smyczy, gdyż jego reakcje na wszelkie bodźce zewnętrzne są mocno nieprzewidywalne.
Konsekwencjami puszczania psa luzem mogą być :
* dotkliwe pogryzienie przez inne psy a nawet zgon ( poprzedzony agonią zwierzaka),
* uderzenie przez nadjeżdżający samochód, co może skutkować kalectwem lub zgonem,
* zgubienie się psa lub zabłąkanie,
* dostanie się psa w niepowołane ręce lub przywłaszczenie.
Mam nadzieję, że konsekwencje wydają się Wam wystarczającą przestrogą. Znam wiele przypadków nieszczęśliwych następstw spuszczenia psa ze smyczy. Niektóre mają nawet oddziaływanie na cały dalszy psi żywot (np. trauma u psa), wiec czy naprawdę warto ryzykować? Sami na to odpowiedzcie.