W końcu mamy jesień i HOPKI! Czyli nie samymi szczeniaczkami w Todrykowie żyjemy.
W domu na dobre rozgościło się pomlaskiwanie szczeniaczków, gdyż nasza kochana Jawa została mamą pięciu wspaniałych jack russell terierów, ale czasem trzeba oderwać się od pilnowania szczeniaków chociaż na chwilkę. Wszystkie pociechy szukają nowych domków – zapraszamy.
Stado często rozsadza energia, więc już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem kupna odpowiedniego sprzętu do spożytkowania jej w odpowiedni sposób. Jack russell teriery to nie są psy kanapowe, potrzebują aktywności, a z racji doświadczenia swojego z tą rasą wiem, że praca ze mną najlepiej rozładowuje akumulatorki temu dzikiemu stadu.
W tygodniu przyszły zamówione przeszkody – hopki oraz długo wyczekiwany tunel do agility. Postanowiłam zainwestować w profesjonalne przeszkody, gdyż zamierzam przygotować psy do zawodów, a tam właśnie na takich psy pracują.
Niedziela okazała się pogodowo faktycznie pierwszą jesienną niedzielą, ale to akurat świetna pogoda na ćwiczenia z psami. Zaczęliśmy od nauki wchodzenia do tunelu, gdyż psy często mają spore opory w pokonywaniu tej przeszkody i łatwo je do tunelu zrazić. Trenowała tylko część stada: Wiking, Figa oraz młodziutka Basta. Czyli jeden australian cattle dog i jack russell teriery.
Z naszym kotletem poszło łatwo, gdyż ma on dużo naturalnych cech i praca przychodzi mu znacznie łatwiej niż terierom. Jednakże nasza Figa – mega torpedowy maniak szybkości, szarpania i talerzyków również świetnie poradziła sobie z pierwszym mini torkiem.
Natomiast Basta miała największe opory przed tunelem! Jednakże dwie krótkie sesje treningowe i odpowiednie zachęcanie zaowocowały pięknymi przebiegami przez tunel. Jestem z tego brzdąca bardzo dumna, zwłaszcza, że pracowała na zabawce!
Myślę, że treningi na przeszkodach staną się odtąd stałym punktem w naszym planie treningowym tak, abyśmy może w przyszłym roku, gdzieś pojawili się na zawodach w konkurencji frisgility (połączenie agility i frisbee). Myślę, że dla moich psów był to pełen wrażeń dzień.
Oczywiście pieczę nad wszystkim piastowała moja kochana córcia! Biła mi brawo jak tylko emocjonowałam się sukcesami psów.